piątek, 30 sierpnia 2013

Zwięrzęta

Poranna toaleta w moim wykonaniu, w domu cisza spokój po prostu sielanka i nagle słyszę:
- Mamo nie mogę iść bo coś tu jest - krzyczy Lena,
- To omiń to i idź dalej - minimum wysiłku z mojej strony,
- Ale ja nie mogę bo to są jakiś zwierzęta - krzycy Lena
No ta ja szybko wyskoczyłam z łazienki jak poparzona co ona tam na swojej drodze spotkała, patrze a tu na jednym schodzie nieżywe dwie małe ćmy, które dla mojego dziecka okazały się zwierzętami. :D jak to dzieci umieją wyolbrzymiać różne sytuacje.

wakacje

         Niestety w domkach, w których mieszkaliśmy nie było internetu i niestety nie mogłam na bieżąco uzupełniać moich notatek, postaram się choć trochę to uzupełnić, więc.......,
        Podróż minęła i to w obie strony bez większych ekscesów, oczywiście samochód na końcu podróży wyglądał jak jedno wielkie śmietnisko ale to nic, to się posprząta, było trochę marudzenia do tego, ale tragedii nie było, można było ujarzmić towarzystwo.
       Morze bardzo się dziewczyną podobało naprawdę, powiem że byłam mile zaskoczona ich reakcją, plaża, woda, to im odpowiadało szalały ile się da :): atrakcją był pompowany delfin na którym pływała więcej Ala, Lena się trochę bała, ale za to robiła babki z piasku, było też puszczanie lampionu i tu właśnie było tak:
ubraliśmy się po uszy bo wiało tak szalenie, że po prostu było zimno, a my idziemy na zachód słońca, rozkładam się na plaży patrze a Lena zdejmuje spodnie więc pytam:
- Lena co ty robisz
- No co zdejmuję spodnie, przecież na plaży wszystko się ściąga - odpowiedź mojej bystrej córki.
Lampion pięknie nam odleciał do góry i było dużo radości przy tym.
     Ogólnie wakacje uznaje za bardzo udane, rodzinne i mamy tylko miłe wspomnienia z nich. Dużo chodziliśmy, zwiedzaliśmy i wdychaliśmy jod :) a Lenke co wieczór przynosiliśmy śpiąca i zmęczoną do domu. :)


piątek, 9 sierpnia 2013

Wakacje nad morzem

Dziś w nocy wyjeżdżamy do Władysławowa, droga przed nami długa, ale wszyscy nie możemy doczekać się wakacji, podekscytowanie i emocje dają się już wyczuć od wczoraj, kiedy zaczęliśmy się pakować. Kiedy będziemy na miejscu zamierzam pisać więcej w moim pamiętniku, bo liczę na moje dziewczyny, że będą kreatywne :) a ja po prostu to wszystko tylko opiszę właśnie w tym miejscu.

Wiadomości

Oglądam sobie wiadomości 19:30 wypowiadają się różni politycy z wiodący partii politycznych, jakaś ważna sprawa się wtedy toczył, obok mnie cichutko, co jest rzeczą niespotykaną siedzi sobie Ala, tak słucha, patrzy i w pewnym momencie pyta:
- Mamo, a co to za ludzie są, którzy coś opowiadają, a wszyscy im mikrofony podkładają? - pytanie sześciolatki :)

Dziecko słucha i zapamiętuje :)

Siedzimy sobie, ja moja siostra i moje 2 małe księżniczki, one oglądają coś w tv, ja próbuję rozmawiać z siostro, niestety ciągle Ala nas ucisza:
- Cicho bo ja tu oglądam,
- Dobrze Ala ja cicho rozmawiam - odpowiadam
Sytuacja powtarza się tak może 3 raz jeszcze no i w końcu od mojej pierworodnej słyszę słowa:
- Iza, Marta sprawdźcie czy nie ma was w pokoju zabaw...

Tak to prawda, że właśnie w taki sposób czasem z mężem próbowaliśmy uciszyć nasze dzieci i żartując tak właśnie im mówiliśmy i powiem szczerze nie trzeba było długo czekać, żebyśmy to my usłyszeli takie słowa. :)
Dzieci słuchają, zapamiętują i wykorzystują wszystko co my ich uczymy. To w jaki sposób my traktujemy małego człowieka, i siebie nawzajem jest bardzo ważne bo wbrew pozorom dzieci to bardzo dobrzy obserwatorzy i słuchacze.

wtorek, 16 lipca 2013

sobota rano

Pobudka tradycyjnie 6:30 i szaleństwo od rana, wchodzenie na głowę nam rodzicom i to dosłownie i w przenośni no istna wojna domowa, w salonie: zabawki wymieszane z kredkami, rysunkami takimi pomalowanymi, niepomalowanymi i takimi trochę po wycinanymi, między tymi kredki, małe figurki z jajek niespodzianek, jakieś skarpetki, i dwie bardzo głośnie młode damy, a my po środku tego szaleństwa. I tak w pewnym momencie nasz dzieć pyta: 
- Tato, czy ja jestem niegrzeczna? - Ala 
- Tak, jesteś niegrzeczna i to bardzo - trochę podniesionym głosem tata Ali, 
- To hurra !!, Kupisz mi tablet - pyta, Ala
No i my wytrzeszczyliśmy oczy, dla niegrzecznej dziewczynki tablet, a co to za nowe zwyczaje??
No i nam latorośl tłumacz, że jest taka reklama i tam dzieci w samochodzie są bardzo niegrzeczne, a tata się zatrzymuję, kupuje im 2 tablety i dzieci stają się grzeczne....

I musieliśmy się nieźle napocić żeby to wszystko wytłumaczyć naszym dzieciom co to reklama, co to prawda i jak działa system nagród i kar, czy dotarło nie wiem, zobaczymy po czasie. 

piątek, 12 lipca 2013

Ojciec, kontra matka

U nas chodź nie bardzo oficjalnie też jest lekki podział: tata się fajny, można z nim bzikować, bawić się, a mama to obowiązki: posprzątaj, zjedz, umyj się i tak dalej. Czy to jest dobre, czy złe nie będę oceniać. Jak na dzień dzisiejszy cieszę się, że moje córki mają tak dobry kontakt ze swoim tatusiem. Nawet na głowę mogą mu wejść, pobawić się i pogadać na poważne tematy ile starczy mi sił będę to w nich pielęgnować, żeby ta nić która ich wiąże nigdy nie została przerwana.

piątek, 28 czerwca 2013

Mała kobitka

- Mamo, a dziewczyny mają w przedszkolu pomalowane paznokcie, ja też mogę - pyta Lena
- Nie nie możesz, pomalujesz sobie jak będą wakacje - odpowiadam zgodnie z naszymi poglądami :)
- A czemu Zośka ma pomalowane?? - nie daję za wygraną Lena
I w jakiej sytuacji jest rodzic?? Trzeba się gimnastykować, tłumaczyć, czemu inni mogą, a ona akurat nie. Mi i mężowi nie podobają się dziewczynki z pomalowanymi paznokciami, ale żeby zachować zdrowy rozsądek i uradować dziecko w całej tej sytuacji możliwość malowania paznokci w wakacje jest naszym zdaniem do przyjęcia dla obydwu storn.
Dzisiaj rano Lena (karmiona piersią 2,5 roku) przytuliła się do mnie i pyta:
- Mamo, a ty miałaś kiedyś mleczko w cycusiu, masz jeszcze?
- Nie, kochanie ty już jesteś duża (4 lata) nie mam mleczka.
- To od cioci Tysi mogę się napić?? -drąży Lena,
- Nie, kochanie możesz pić tylko od swojej mamy, chcesz to ci dam do kubeczka mleczko z kartonu.
- Tak chcę
No i dzieć wypił cały kubek mleka łaciatego i uśmiech wrócił na jej twarzy.

czwartek, 20 czerwca 2013

Ojciec córek

Mój M jest już dziś bardzo zazdrosny o swoje córeczki, tak z lekkim uśmiechem na twarzy patrze na tą jego zazdrość, a w głębi serca boję się pomyśleć co to będzie jak one dorosną do randek. I tak dzisiaj w sieci natknęłam się na zdjęcie i od razu pomyślałam o moim M ojcu dwóch córek.

Sytuacja zaczyna się komplikować kiedy taka nastolatka przyprowadza do domu swojego pierwszego chłopaka i choć dzisiaj trudno to sobie wyobrazić patrząc na naszą 6 i 4 letnią córkę, czas biegnie do przodu i przyjdzie się nam zmierzyć z nową sytuacją. Jak w niej odnaleźć się? Myślę, że trochę czas nas do tego przygotuję, mam nadzieję, że nie będzie to taki skok ze stopnia, a łagodne zejście z górki :). Liczę, że mój M da sobie równie dobrze radę jako tatuś, ukochany zresztą i obcałowywany przez dziewczyny do tej pory jako jedyny mężczyzna w ich życiu. 

środa, 19 czerwca 2013

Rozmowa z córką

Po wczorajszej wizycie u dentysty takie toczą się rozmowy w samochodzie:
- Mamo, wiesz ja bym chciała być dentystką jak urosnę - mówi Ala
               


- To cieszę Alusia, to bardzo dobry zawód, wiesz będziesz się musiała dużo uczyć, żeby być dobrą dentystką, ale jak to Cię będzie interesować to nauka przyjdzie lekko - odpowiadam,

- Mamo, a ja bym chciała być stygimolochem - mówi Lena
Ja śmiech i pytam, kto to taki odpowiedź mojej zbulwersowanej córki:
- No taki dinozaur z kolcami.
Co tu zrobić? Jak zmienić tak szaloną decyzję dziecka, na szczęście ma dopiero 4 lata, liczę, że jednak zmieni sama zdanie na temat swojej przyszłości :D.
                                                 
Ku nie chęci mojego M, bardzo znikomej wiary w moje siły, założyłam w tym roku ogródek :). I na początku jak już posiałam: marchewkę, pietruszkę, koperek i rzodkiewkę cieszyłam się jak głupia i skakałam pod niebo będę mieć swoje "coś". Niestety potem przyszły dni deszczowe, padało, lało, znów padało, a mój ogródek stawał się jednym wielkim bagnem, ubitą ugniecioną ziemią, która nie puściła by wyrósł na niej nawet chwast :( i wtedy mój entuzjazm opadł, okazało się, że z mojej marchewki i pietruszki nie będzie zupełnie nic, dno totalne. Za kilka dni mała iskierka pokazała się na grządce z koperkiem, i rzodkiewka, to u mnie serducho zabiło mocniej jednak coś wyszło :) i tak dzisiaj koperek już zrywałam nie żaden okazały, ale mój własny, rzodkiewkę też już jedliśmy z naszej działki. Posadziłam mimo wszystko jeszcze ogórki jak dotąd są zielone więc może się uda. Podsumowując: chwalić się nie ma czym, ale od czegoś zacząć trzeba w przyszłym roku będzie lepiej na pewno rozwinę skrzydła, a moim marzeniem jest np taki ogródek:
źródło: Źródło: forum.muratordom.pl



W przyszłym roku przygotuję się bardziej na ogrodnictwo :)
Piesek, dziewczyny coraz częściej mówią o czworonogu. I co tu zrobić uszczęśliwić dzieci, czy myśleć o własnej wygodzie :). Dylemat do rozważenie, jak dotąd odkładany w przyszłość, choć dorośli też by chcieli, ale od chęci do zakupu i dbania o to piękne zwierze daleka droga. Myślę, że się zdecydujemy na pieska, ale jeszcze trzeba poczekać :). Niestety nasze latorośle są jeszcze nie świadome obowiązków i szkód związanych z pieskiem, my tak :). Nie zmienia to faktu, że oglądamy się za pięknymi czworonogami, może kiedyś u nas taki zamieszka..

wtorek, 18 czerwca 2013

Oglądaliśmy ostatnio z M "Drogówka" Smarzowskiego i ten film jest nie wiem czy to dobre słowo, ale dla mnie paskudny, no po prostu jest w nim tyle obrzydliwych rzeczy ile się w głowie nie mieści. Jedyne co trzyma żeby ten film oglądnąć do końca to fabuła. Tak utworzona akcja, że widz jest ciekawy rozwiązania tej zagadki kryminalnej. No i na koniec niestety rozczarowanie szarą rzeczywistością Polski, niestety skorumpowanej, obrzydliwej w której człowiek jeden, nie jest w stanie zrobić nic by było lepiej, a nawet staje się nie wygody dla układów...
Dostałam od mojego M na imieniny książkę :) :"50 twarzy Grey'a" no i przeczytałam wszystkie 3 części. Czy mi się podobało? Na pewno się to dobrze czyta tak lekko i szybko, wartości literackich tam nie znalazłam, fabuła: tkliwe romansidło, kopciuszek XXI w. Przeczytać można, zachwycać się nie ma czym to moje zdanie. Lubię czasem przeczytać taką lekką książkę, o miłości :). Po tej trylogii kupiłam sobie "Emma" Jane Austin no i powiem, że to jest siedmiomilowy skok literacki, dopiero zaczynam czytać, jak dobrnę do końca napiszę coś na ten temat.
- Dziewczyny chodźcie idziemy do kościoła bo dzisiaj niedziela - próbuję zaciągnąć moje latorośle do domu żeby się przygotowały do wyjścia i co słyszę:
- A jest dzisiaj msza dla dzieci? - pyta Ala
- Nie, nie ma mówię jej prawdę, a ona:
- To ja nie idę, bo chodzę tylko na mszę dla dzieci - wymądrza się Ala
No i dostałam kosza, poszliśmy z mężem sami dzieci zostały u babci, a w kościele mijamy pary wszyscy z dziećmi tylko my jak kawalerzy bez rodziny, i postanowiłam, że nie ma litości :-) bez dyskusji co niedziele będą maszerować z nami do kościoła. Swoją drogą ciekawe czy będę na tyle twarda żeby wytrwać, czas pokarze.
- Mamo wiesz czemu mnie te komary tak lubią? - pyta Lena
- Nie wiem powiedz mi - odpowiadam,
- Bo one myślą, że ja jestem taka mięsowa....

Lato przyszło :D !!!

piątek, 10 maja 2013

A co u moich dziewczyn:
no cóż oglądały razem ze mną serial o Annie German i bardzo się im podobał, a teraz starszej córce od 2 tygodni muszę tłumaczyć różnicę między filmem, a rzeczywistością. Nie może zrozumieć, że Joanna Moro to tylko aktorka, ale z czasem to na pewno się jej uda :)
Bardzo duże i miłe zaskoczenie kiedy mój M. włączył piosenka Anny G. a Ala po pierwszych nutach mówi:
- o "Człowieczy los"
Tak nasza córka wykazuję zdolności i zamiłowanie do muzyki, ciekawe na kogo wyrośnie ??? :)
Lena natomiast widząc aktorkę Joanne Moro mówi:
- O panna German.
W końcu wiosna jak ja nie mogłam się jej doczekać w tym roku zima to był prawdziwy koszmar, a szczególnie jej koniec był straszny. Teraz świeci słońce, wieje miły ciepły wietrzyk, aż chce się wyć.. yyy to znaczy żyć  :) ....
Życie w normalnej polskiej rodzinie nie jest łatwe, ciągłe obowiązki, gonitwa za wszystkim, choroby, lekarstwa, wizyty u lekarzy. I tak też było u nas ostatni tydzień kwietnia i pierwszy maja, choroby razy 2. A kiedy tak byłyśmy w domu to sobie uświadomiłam jakimi szczęściarzami jesteśmy, mieszkamy na wis, wokół nas przestrzeń, zieleń, staw, las po prostu raj na odpoczynek, rozładowanie stresu, kocham miejsce w którym mieszkam to jest mój zakątek na tej ziemi i będę o niego dbać z całych moich sił.

wtorek, 26 marca 2013

Wczorajszy dzień w skrócie:
- ubieramy się, wyjście do samochodu
- rozbieramy się w przedszkolu
- ubieramy się w przedszkolu, jedziemy do babci
- rozbieramy się u babci
- ubieramy się u babci, jedziemy do domu
- rozbieramy się w domu
tel. do M. zapomniała, że ja chcę wyjść
- ubieramy się do babci, żebym mogła wyjść
- rozbieramy się u babci
- ubieramy się żeby w końcu dojść do domu
- rozbieramy się w domu
ufffff.........
Nareszcie to jakiś koszmar z tą zimą, bluzy, szaliki, kurtki, czapki, rękawiczki, kozaki


6 godz rano budzę moje dziewczyny, młodsza L. otwiera oczy:
- Jaką mam sukienkę do przedszkola, różową??-pyta mnie,
- Nie, różowa jest brudna masz dżinsową - odpowiadam,
- Tą z motylkami? - dalej drąży L.
- Nie, z kwiatuszkami - ja
- Nie ubiorę jej, ona jest brzydka - rzuca L.

No i masz zachowaj tu człowieku, matko, córki spokój i opanowanie jak to jest wtorek godzina 6 rano, a tu grymasy na pięknej buźce o ubrania się zaczynają.

czwartek, 21 marca 2013

- Dziewczyny jak tam przywitanie wiosny, spaliłyście "marzanne" - pytam moich córek
- Tak, pani przyniosła taki krzyż i go podpaliła, a on wybuchł - opisuje mi młodsza L.
- Lenka to nie krzyż, tylko "marzanna" taka kukła na patyku - wyjaśniam dziecku
- Śpiewaliśmy piosenki i jedna grupa krzyczała "marzanno, marzanno ty stara panno" - dodaje A.

Przywitanie wiosny, pożegnanie zimy w przedszkolu nie oznacza wiosny za oknem, niestety :( u nas dzisiaj pochmurno, szaro i bez słońca, czyli tak jak było całą zimę praktycznie. Na pękające  winogrona ja mam dość tej zimy, wiosno przyjdź .....


Ja też się tak czasem czuję i się zastanawiam co ja robię w tej głupiej robocie ;p, ale cóż trzeba gdzieś zarabiać, żeby móc wydawać :D.
Biegnę na to przedstawienie do mojej córeczki, uzbrojona w kamerę, włączam, a tu zonk 6 min wytrzyma bateria, o rzesz kurde zapomniałam podłączyć ją do prądu dzień wcześniej to pięknie, szybko myślę co tu zrobić i nagrałam tylko moją piękną A. jak śpiewała piosenkę, jako słoneczko, zrobiłam kilka zdjęć i udało mi się nagrać taniec grupowy :). No niestety perfekcyjną mamą nie jestem, ale myślę, że córki nie zawiodłam. :)



Uwielbiam takie pobudki .....

środa, 20 marca 2013

- Lenka kto jest twoim ulubionym kolegą - pytam
- Aleks i Zusia - słyszę odpowiedź
- A Zosia - pytam dociekliwie
- Zosi nie lubię - odpowiedź córki
- Dlaczego??
- Bo ona szczerzy zęby na mnie, i nie chciała mi dać kaczuszki - córka wyjaśnia

Pierwsze przedszkolne sympatie i antypatie :). Fajnie tak rozmawiać z takimi małymi ludzikami, a tak poważnie o życiu o innych, o uczuciach jakich się doświadcza. My dużo rozmawiamy lubimy siedzieć sobie wszyscy czworo na naszej sofie i omawiać różne sytuacje z mijającego dnia.

Rozmowa lekarstwo na myśli i serce :)
Wczoraj oglądaliśmy z M. "Pokłosie" film o którym dużo się mówiło, powiem, że jest to dobry film jeden z lepszych polskiego kina, warty oglądnięcia. Czy to co tam pokazane ma związek z historią z faktami, ja nie wiem. Jedno jest pewne, że niestety ludzie zdolni są do różnych czynów i z historii o tym przekonać się mogliśmy już wiele razy. Film z pewnością wciągający, poruszający i dający do myślenia...

komentarz: "Ludzie, ludziom zgotowali tej los"
nic dodać nic ująć,
Dzisiaj pierwszy dzień astronomicznej wiosny, ja osobiście mam tej zimy już tak dosyć jak nigdy do tej chwili. Najbardziej brakuje mi słońca - gdzie ty jesteś, nie pamiętam jak wyglądasz...

W przedszkolu przedstawienie rodzice zaproszenie na popołudnie będziemy oglądać nasze pociechy w przedstawieniu z okazji dnia wiosny. Moja A. jest słoneczkiem i śpiewa tam solo piosenkę, nie mogę się doczekać. Oczywiście uzbrojona w kamerę pobiegnę do przedszkola, wrażenia opiszę jutro :) mam nadzieję :)
- Mamo co ci się dzisiaj śniło - pyta Ala
- Wiesz, nic mi się nie śniło, szybko spałam :)
- To wiesz co może ty wyłączyłaś wyobraźnie, włącz sobie jak pójdziesz spać, bo ja, jak zamykam oczy to sobie tak włączam wyobraźnie i różne bajki i sobie tak przełączam na inne - mówi A.

I tak sobie myślę moje dziewczyny mają swój własny świat, dzięki książką potrafią przenieść się w różne fantastyczne światy, bawią się, że są wróżkami, że mieszkają w Ponyville, a jak bawią się w chowanego to nie wchodzą po porostu do szafy tylko idą do "Narnii" i nie chwaląc się to nasza zasługa, a mnie to cieszy dziecko powinno bawić się na różne sposoby i umieć "korzystać" z wyobraźni.
P.S. odnośnie książek inwestycja w czytanie dzieciom od jak najmłodszych lata bardzo się "opłaca". Teraz możemy się o tym przekonać, Ala ma 6 lat, Lena 4 lata obie nie zasną bez przeczytania choć kawałka bajki, historyjki. Czasem nie mam ochoty na czytanie bo np boli mnie głowa, jestem tak zmęczona że padam twarzą na pysk, a tu płacz i lament ze strony moich dam, żeby czytać i nie mam wyjścia.

Jednak ostatnio z M zauważamy, że ten "wysiłek" włożony w czytanie owocuje już w tym momencie, nasze dziewczyny bardzo ładnie mówią, używają i znają różne wyrazy, słowa. Co tu dużo mówić same plusy.

Polecam i zachęcam do czytania dzieciom.
- Mamo po co nam palce u nóg - pyta starsza córka
mnie  zamurowało, robię dziwne miny i zastanawiam się szybko w głowie co tu powiedzieć, a tu córka mówi dalej:
- musisz mi odpowiedzieć na to pytanie bo pytania sześciolatków nie mogą pozostać bez odpowiedzi
no to ja już pod ścianą stoję :) i nagle oświecenie, lampka nad głową mi się zapaliła
- idź Ala na górę do swojego pokoju tam jest książka leksykon i znajdziemy tam odpowiedzi na każde twoje pytanie.

Taka ze mnie zdolna, szybko myśląca mama :) do dzisiaj leksykon jest położony "pod ręką" sięgamy do niego bardzo często. Cieszę się że tak inwestowałam w książki, jednak się opłacało.

O rany sama już nie wiem czy tu coś pisać, czy dać sobie spokój z tym "pamiętnikiem"...

ale jak przeczytam te kilka postów z mojego codziennego życia, to aż miło sobie przypomnieć te chwilę tutaj opisane :)

może jeszcze coś popiszę dla pamięci zamiast lecytyny :D

czwartek, 31 stycznia 2013

Kolejny dzień, oczywiście pobudka wcześnie rano, ale to już norma przyzwyczaiłam się. Ja budzę się wcześniej, później moje księżniczki, młodsza z humorami, dobra też już pomału się oswajam z nimi, starsza budzi się ok bardzo się stara żeby wstać w dobrym humorze :)

I to nie koniec, samochód stoi na końcu naszej drogi bo wieczorem nie wyjechałam pod dom, roztopy, koleiny, góra = samochód na mostku. No więc wychodzimy z domu ja, "różowa" i starsza córka + torebka, siatka i worek ze strojem na bal karnawałowy.
- dziewczyny musimy się chwycić za ręce bo jest ślisko - spokojna i opanowana mówię do nich, o dziwo reakcja prawidłowa dostaję w garść 2 małe rączki, dobra idziemy. Pierwszy krok i pierwszy ślizg, bo niestety wczorajsza woda dzisiaj rano zamarzła i z naszej drogi zrobiła lodowisko. Idziemy dalej ja z tobołami i dwoma rączkami w moich co chwilę, którejś nogi jeżdżą po lodzie. I co na to wszystko "różowa" wpada w śmiech i tak idziemy, ledwo, krokiem szerokim ja łapię co chwilę to jedną to drugą i w końcu jest dotarłyśmy.

środa, 30 stycznia 2013

Dzisiejszy poranek, wstałam naprawdę w dobrym nastroju i dobrym humorze, obudziłam starszą córkę i zabrałam się za młodszą no i się zaczęło: burczenie, warczenie na mnie, ja jeszcze śpię, zostaw mnie, więc ja opanowana mama mówię łagodnym głosem:
- trzeba wstawać, tłumacze, przekonuję i ostatni argument wyciągam z rękawa: ubiorę ci majtusie z hello kity różowe
widzę błysk w oku, jest pozytywna reakcja, niestety na chwile.
Odpowiedź: sama chcę się ubrać, na to ja wiedząc że sama = 20 min,
- ja ci trochę pomogę,
-  nie zostaw, nie słyszysz sama się ubiorę,
więc ja pękłam: dobra ubieraj się, zejdź na dół,
Po 15 min pojawia się "różowa" dama i krzyk:
-  nie chce takiej kanapki miała być z serkiem, nie takim z dziurami.
- dobra zrobiłam ci z białym, zjedz choć trochę bo nie będę teraz robić kolejnej kanapki.
Udało nam się wydostać z domu, a nie było dzisiaj łatwo "różowa" ma od jakiegoś czasu kaprysy związane ze wszystkim, bo wszystko ma być jak ona sobie zażyczy. Wysiadamy z samochodu pod przedszkolem mówię delikatnie że pada, reakcja natychmiastowa:
- daj parasol
Myślę sobie "o nie tego mi jeszcze brakuje", i biorę te parasole, rozkładam, rozdaje po jedynym. Dobra idziemy, niestety roztopy są więc mówię do starszej uważaj bo jest ślisko, do młodszej
- daj mi rękę potrzymam cię
- nie chcę ja sama
- dobra idź, uważaj jest ślisko
Odwracam głowę i co "różowa" leży na chodniku, a obok różowy parasol, zbieram towarzystwo z ziemi, otrzepujemy się i idziemy na szczęście już blisko. Dotarliśmy dzisiaj do przedszkola nie było łatwo.

Nie jestem dobra w systematyczności dawno tu nic nie pisałam.
U mnie dużo się działo koniec roku dużo pracy, święta przygotowania i zabawy z dziećmi, teraz "odkopałam "się z tego wszystkiego i mam plan :) dla siebie i tylko dla mnie zapisałam się na zajęcia fitness dzisiaj idę na pierwsze. Dzieci zostają z M będą mieć trudne zadanie przygotować się do snu i co najważniejsze zasnąć :).

Brakuje mi czasu takiego tylko dla siebie stąd postanowienie na nowy rok więcej myśleć i robić dla siebie, trochę egoistyczne, ale dorosłam do takiego myślenia po prostu z doświadczenia wiem, że jak nie zadbam sama o siebie to nikt tego nie zrobi ;p

Nowy Rok napełnia mnie nową energią, dużo pomysłów w głowie na siebie...