wtorek, 13 maja 2014

Pracowita sobota

Sobota okazała się mega pracowitą, od rana do późnego wieczora sadziliśmy kawałek naszego ogrodu, pracy naprawdę było bardzo dużo i nie była lekka. Kiedy wieczorem zabraliśmy się za porządki domowe, Sylwek odkurzył podłogi, a ja je wymyłam i dlatego odkurzacz został w pokoju na dole, żeby nie deptać mokrych podług i tak stał do niedzieli rano, kiedy to nasza najmłodsza latorośli się obudziła wparowała do pokoju i krzyczy:
- Tato, a czemu ten odkurzacz nie wyszedł na górę, czemu on tu całą noc siedzi...


Zwiedzanie Krakowa

Nasz plan na niedziele: kierunek Kraków. I tak zaczęliśmy od Mszy Św. w Bazylice Mariackiej, powiem szczerze, że nie było emocji, msza szybka, mało śpiewu. Później wyszliśmy na  plac przed Bazyliką i słuchaliśmy Hymnu z wieży mariackiej (p.s. dziewczyny ostatni miesiąc w przedszkolu przerabiały m.in. legendę o tymże hymnie), stoimy z zadartymi głowami do góry, czekam aż się zacznie. Lena w pewnym momencie pyta:
- Tato, a czy to prawda, że hymn się urywa w pewnym momencie.
- Tak to prawda, zaraz usłyszysz - odpowiada Sylwek
- To dobrze, bo ja muszę to usłyszeć, bo ten hejnalista urywa ten hymn bo dostał strzelbą w szyję, tak nam pani mówiła - podekscytowana Lena czeka na hymn.

Następny pkt programu lody na Sławkowskiej, pyszne tylko trochę zimno się zrobiły, my z tymi lodami pędziliśmy do samochodu, ale się udało. :)

Kolejny przystanek do obiad co prawda miał być niedzielny i pyszny, a skończyło się na McDonald's czyli: 2 happy meal, i 2 hamburgery :).

Po południu była kawa i grill u Cioci Agnieszki na Węgrzcach. Zabawa i gonitwy z Kubą, a spokojne układanie puzzli z Blanką.

Niedziela pełna wrażeń i atrakcji.





poniedziałek, 5 maja 2014

kąpiel

Ciężka praca Sylwka ostatnio = mało czasu spędzanego z dziećmi i tak pewnego piątkowego wieczoru, kiedy Sylwek zmęczony już prawie zasypiał przed tv o godz 20, Lena namawiała go na kąpiel:
- Tatusiu, chodź nas ukąpać, dawno nie opowiadałeś nam bajki, chodź proszę, proszę.
- Lenka, weź mamusie - myślał Sylwek, że mu się uda,
- Nie, bo ona nas wsadzi na chwilę do wanny, trochę się pobawimy i już mówi: buzia, ręce, szyja ..- żali się Lena.

Tak właśnie wygląda podział obowiązków u nas w domu, ja jako ta która stoi na straży czystości i porządku, a tata od przyjemnej zabawy i wygłupów.


"Mała Księżniczka"

Moje dziewczynki to są małe mole książkowe. Powiedziałam ostatnio Alusi, że zamówiłam nową książkę dla niej, od razu zapytała o tytuł, a później to już codziennie pytała kiedy ona w końcu przyjdzie, a zamówiona była przed długim weekendem majowym więc albo się doczekamy przed, albo będzie trzeba wytrwać do końca majówki. I tak w piątek 2 maja, Alusia pyta o godzinie 13:
- Mamo, a jaka jest szansa, że ta książka dzisiaj przyjdzie.
- No wiesz co Alusiu, tak 50% może się uda, że jeszcze pan listonosz do nas przyjdzie - odpowiadam dziecku.
I udało się książka do nas dotarła i co moje 7 letnie dziecko zrobiło, szybko odpakowała kartony, wyjęła książkę, zabrała sobie tatusia do pokoju  na górę i tam przeczytali na gorąco pierwszy rozdział:

Tata, przyjaciel

Sobota, późny wieczór dokładnie 21:30 jak wróciliśmy z pierwszego grilla w tym roku, dziewczyny już śpiące, szybko woda do wanny i kąpiemy się. Oczywiście nie było czasu na zabawę w wodzie, a Lenka pyta:
- Mamo, to poczytasz nam chociaż książkę.
- Nie, Lenka zmęczone jesteście ja też się ukąpie i też idę spać, włączę wam radio z bajkami  i uśniecie sobie dzisiaj bez czytania - próbuje negocjować,
- Dobra nie to nie, ja sobie pójdę do tatusia, bo my się rozumiemy, ja się go coś zapytam, on mi odpowie: hymmm, a ja to rozumiem, bo my jesteśmy przyjaciółmi.- wykrzyczała mi Lena w twarz.