czwartek, 31 stycznia 2013

Kolejny dzień, oczywiście pobudka wcześnie rano, ale to już norma przyzwyczaiłam się. Ja budzę się wcześniej, później moje księżniczki, młodsza z humorami, dobra też już pomału się oswajam z nimi, starsza budzi się ok bardzo się stara żeby wstać w dobrym humorze :)

I to nie koniec, samochód stoi na końcu naszej drogi bo wieczorem nie wyjechałam pod dom, roztopy, koleiny, góra = samochód na mostku. No więc wychodzimy z domu ja, "różowa" i starsza córka + torebka, siatka i worek ze strojem na bal karnawałowy.
- dziewczyny musimy się chwycić za ręce bo jest ślisko - spokojna i opanowana mówię do nich, o dziwo reakcja prawidłowa dostaję w garść 2 małe rączki, dobra idziemy. Pierwszy krok i pierwszy ślizg, bo niestety wczorajsza woda dzisiaj rano zamarzła i z naszej drogi zrobiła lodowisko. Idziemy dalej ja z tobołami i dwoma rączkami w moich co chwilę, którejś nogi jeżdżą po lodzie. I co na to wszystko "różowa" wpada w śmiech i tak idziemy, ledwo, krokiem szerokim ja łapię co chwilę to jedną to drugą i w końcu jest dotarłyśmy.

środa, 30 stycznia 2013

Dzisiejszy poranek, wstałam naprawdę w dobrym nastroju i dobrym humorze, obudziłam starszą córkę i zabrałam się za młodszą no i się zaczęło: burczenie, warczenie na mnie, ja jeszcze śpię, zostaw mnie, więc ja opanowana mama mówię łagodnym głosem:
- trzeba wstawać, tłumacze, przekonuję i ostatni argument wyciągam z rękawa: ubiorę ci majtusie z hello kity różowe
widzę błysk w oku, jest pozytywna reakcja, niestety na chwile.
Odpowiedź: sama chcę się ubrać, na to ja wiedząc że sama = 20 min,
- ja ci trochę pomogę,
-  nie zostaw, nie słyszysz sama się ubiorę,
więc ja pękłam: dobra ubieraj się, zejdź na dół,
Po 15 min pojawia się "różowa" dama i krzyk:
-  nie chce takiej kanapki miała być z serkiem, nie takim z dziurami.
- dobra zrobiłam ci z białym, zjedz choć trochę bo nie będę teraz robić kolejnej kanapki.
Udało nam się wydostać z domu, a nie było dzisiaj łatwo "różowa" ma od jakiegoś czasu kaprysy związane ze wszystkim, bo wszystko ma być jak ona sobie zażyczy. Wysiadamy z samochodu pod przedszkolem mówię delikatnie że pada, reakcja natychmiastowa:
- daj parasol
Myślę sobie "o nie tego mi jeszcze brakuje", i biorę te parasole, rozkładam, rozdaje po jedynym. Dobra idziemy, niestety roztopy są więc mówię do starszej uważaj bo jest ślisko, do młodszej
- daj mi rękę potrzymam cię
- nie chcę ja sama
- dobra idź, uważaj jest ślisko
Odwracam głowę i co "różowa" leży na chodniku, a obok różowy parasol, zbieram towarzystwo z ziemi, otrzepujemy się i idziemy na szczęście już blisko. Dotarliśmy dzisiaj do przedszkola nie było łatwo.

Nie jestem dobra w systematyczności dawno tu nic nie pisałam.
U mnie dużo się działo koniec roku dużo pracy, święta przygotowania i zabawy z dziećmi, teraz "odkopałam "się z tego wszystkiego i mam plan :) dla siebie i tylko dla mnie zapisałam się na zajęcia fitness dzisiaj idę na pierwsze. Dzieci zostają z M będą mieć trudne zadanie przygotować się do snu i co najważniejsze zasnąć :).

Brakuje mi czasu takiego tylko dla siebie stąd postanowienie na nowy rok więcej myśleć i robić dla siebie, trochę egoistyczne, ale dorosłam do takiego myślenia po prostu z doświadczenia wiem, że jak nie zadbam sama o siebie to nikt tego nie zrobi ;p

Nowy Rok napełnia mnie nową energią, dużo pomysłów w głowie na siebie...